Witajcie na blogu poświęconym relacji dwóch demonów: Beliala Arymana oraz Adama "Ravena" Veneux de Bris. Genezę tego opowiadania znajdziecie w linkach na dole, a tymczasem – zapraszamy na yaoi!

czwartek, 29 listopada 2012

In the morning: ten demon ma kłopoty!

One-shot ze specjalną, urodzinową dedykacją dla mojej bratniej duszy, mojej duchowej bliźniaczki.
Sto lat, szczęścia, seksu i w ogóle samych zajebistości, najdroższa! :* Mam nadzieję, że to krótkie opowiadanie da Ci choć odrobinę radości. :)

* * *

Nie, nie, nie! Kurwa, ile razy mam powtarzać?! Zawiąż mi tę muszkę porządnie, a nie jak jakiś paralityk! – wydarłem się na służącego, do granic możliwości zirytowany jego ślamazarnością i niekompetencją. Co chwila zerkałem nerwowo na srebrny zegarek zawieszony na misternym łańcuszku. Jak ten przeklęty demon się nie pospieszy, Raven obudzi się, zanim wszystko będzie gotowe!
J-j-już, wasza piekielna wysokość – wyjąkał sługa.
No nareszcie – mruknąłem cicho z aprobatą i przyjrzałem się sobie w ogromnym zwierciadle. Czarny surdut był idealnie skrojony i nawet Pedantyczny Paniczyk nie uświadczyłby na nim ani jednego paproszka. Do tego nieskazitelnie biała koszula i takież rękawiczki, elegancka czarna muszka (w końcu zawiązana jak należy!), wypastowane na wysoki połysk buty. Włosy, wyjątkowo, miałem porządnie uczesane, a na moim nosie znajdowały się okulary w delikatnych oprawkach. Po prostu piekielnie idealny kamerdyner. Na wszelki wypadek strzepnąłem jednak z ramienia jakiś niewidzialny (i pewnie nawet nieistniejący) pyłek, następnie zaś poczyniłem ostatnie przygotowania i teleportowałem się do rezydencji Adama Veneux de Bris.

Pora wstawać, paniczu – zawołałem radośnie i rozsunąłem zasłony. Czy tam kotary. Mniejsza z tym.
Co ty kurwa wyprawiasz? – po chwili z góry pościeli dobiegł mnie niezadowolony syk Ravena.
Czas już wstać, paniczu. Zaraz podam śniadanie – wyjaśniłem cierpliwie z olśniewającym uśmiechem na ustach. Kruczek spojrzał na mnie mrużąc oczy, a po chwili na jego twarzy zagościł wyraz niedowierzania. Wykorzystałem tę chwilę i postawiłem tacę z posiłkiem. Ha, nikt mi nie powie, że śniadanie do łóżka nie jest sprawdzonym chwytem!
Na śniadanie przygotowałem paniczowi francuskie croissanty z czekoladą, szklankę świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy oraz dużą filiżankę pańskiej ulubionej czekolady do picia – poinformowałem zdębiałego Ravena. – Proszę się pospieszyć, bo croissanty i czekolada wystygną – zganiłem go lekko. A potem się zaczęło.

Ty jesteś jakiś nienormalny! – wydzierał się na mnie Raven. – Wszystko, czego dotkniesz, to musisz popsuć! Wynoś się z mojej rezydencji, mam cię dość jak na jeden dzień – warknął na zakończenie swojej trwającej już dobre pół godziny tyrady. Westchnąłem nieznacznie. Coś czułem, że tym razem nie uda mi się obrócić demona ogonem, bo żeby móc skłamać, musiałbym najpierw dojść do głosu.
Skłoniłem głowę, udając skruchę.
I nie udawaj, że jest ci przykro – dodał lodowatym tonem.
Kurwa, no. Przecież nie zrobiłem nic złego! Że parę rzeczy mi nie wyszło? Zdarza się, po co od razu się tak awanturować...
Przecież chciałem dobrze – mruknąłem cicho i przestąpiłem nerwowo z nogi na nogę.
A wyszło jak zwykle.
Ale to przecież nie moja wina, że czekolada była za gorąca! Skąd miałem wiedzieć, że inne demony nie piją cieczy o takiej temperaturze?!
Jak nie wiedziałeś, to trzeba się było dowiedzieć, kretynie!
Ale sok sam wylałeś!
Bo postawiłeś go ze złej strony!
Ale okruszki z croissantów to już nie moja wina. Po prostu nie umiesz jeść – oznajmiłem nagle.
Ups. Chyba przegiąłem.
Raven zaczerpnął głęboko powietrza.
TY JESTEŚ CHYBA JAKIŚ UPOŚLEDZONY!!! – wydarł się. Aż się skrzywiłem od tej dawki decybeli. – Nie mogłeś kupić ich w piekarni? Naprawdę musiałeś sam je robić, idioto?! NIE NADAJESZ SIĘ NA KUCHARZA, TEMAT ZAMKNIĘTY! Te... terrible wypieki były wysuszone na wiór!
Oj, no bo sam je podgrzewałem, a wiesz, jaki gorący jest ogień piekielny – błąknąłem w momencie, gdy demon zrobił sobie przerwę na oddech.
Tak? A jak wyjaśnisz to, że wyjebałeś się na moim unikatowym dywanie i zniszczyłeś go doszczętnie tym niedorzecznym tortem? – powiedział zimno Raven. Oj, niedobrze. Zaraz znowu będzie o tym gadał. – I w ogóle co ci strzeliło do tej tępej głowy, żeby wbijać w niego tyle świeczek? – zapytał na pozór spokojnie.
No, bo...
MILCZ, KIEDY JA MÓWIĘ! Jeszcze nie skończyłem! Jakim idiotą trzeba być, żeby władać płomieniami i nie wpaść na myśl, że kiedy stół i fotele zajmują się ogniem, to można po prostu skorzystać ze swojej mocy, by wszystko ugasić? Ale nieeee, musiałeś mi najpierw spalić pół jadalni! – wrzasnął na koniec, a jego oczy przez ułamek sekundy zasnute były czerwienią.
Zacząłem wpatrywać się w swoje buty i nie odzywałem się. Hej, przecież nie powiem mu, że wypierdoliłem się tylko dlatego, że był tak słodko zarumieniony po zrobieniu mi awantury o śniadanie. Ani że na chwilę zapomniałem o swojej mocy, bo się zawstydziłem tego upadku. Przecież to kompletnie pozbawione klasy.
Przecież już ci mówiłem, że zapłacę za wszystkie szkody – mruknąłem przygnębiony. A miało być dzisiaj tak idealnie.
O tak, żebyś wiedział, że mi zapłacisz – odparł mściwie. Aż się wzdrygnąłem po tych słowach i spojrzałem na Ravena nierozumiejącym wzrokiem. Wkróce jednak zrozumiałem.

Nnngh... – jęknąłem ochryple przez knebel i zawisłem na rękach, skutych jakimiś kurewsko grubymi i ciężkimi kajdanami przyczepionymi do ściany. Gdyby nie to, że Raven właśnie mnie biczował, pewnie bym się nimi zachwycił i zapragnąłbym sprawić sobie takie do własnego lochu.
Co, już nie możesz krzyczeć? – usłyszałem tuż przy uchu. – Jeszcze tylko kilka batów i spłacisz część swojego długu. Ten dywan naprawdę był bezcenny – powiedział demon ze słyszalnym w głosie lekkim rozbawieniem. A zaraz potem usłyszałem świst i moje plecy przecięła kolejna fala bólu. Zacisnąłem zęby na kneblu. Normalnie nie mam nic przeciwko odrobinie bólu, ale hej – tylko, gdy dzieje się to podczas seksu! Tymczasem na seks się z całą pewnością nie zanosiło, a odrobina powoli zaczynała zbliżać się do tej cienkiej granicy oddzielającej przyjemność od czystej tortury. Po kręgosłupie spłynęła mi strużka gęstej, ciepłej cieczy.

Jęknąłem przeciągle, gdy poczułem na wrażliwej po batożeniu skórze pleców delikatny dotyk języka zlizującego krew. Miękki język Ravena sunął powolnymi, zmysłowymi ruchami w dół, a po chwili do tego oszałamiającego subtelnością odczucia dołączyły jeszcze wrażenia związane z dotykiem chłodnych palców demona. Syknąłem, gdy w pewnym momencie mężczyzna przyssał się mocniej do rozcięcia, powiększając je jeszcze bardziej swoimi ostrymi kłami. Na dłuższą chwilę pomieszczenie wypełniło się odgłosami przełykania i moich cichych pojękiwań. Potem usłyszałem lekkie westchnienie, a język i palce Adama wznowiły swoją podróż. Oparłem czoło o ścianę i z niecierpliwością czekałem, kiedy w końcu dotrą do tego miejsca, w którym plecy tracą swą szlachetną nazwę. Nie chciałem dać po sobie poznać, jak bardzo tych kilka minut pieszczot mnie podjarało (jeszcze by się Raven rozmyślił i z premedytacją zostawił mnie w potrzebie!), więc jedynie stałem, zaciskając dłonie w pięści. Kiedy już zacząłem sądzić, że demon się tylko ze mną drażni, poczułem w sobie jego palec i krzyknąłem cicho. Bardzo szybko do jednego dołączyły kolejne, stymulując mnie jeszcze bardziej, aż w końcu zacząłem poruszać biodrami, by zasygnalizować, że chcę więcej, że już nie mogę czekać. Gdy do tego ponaglenia dołączyły jeszcze błagalne jęki pozbawione słów, Raven wreszcie jednym płynnym ruchem znalazł się w moim wnętrzu, tym samym wydobywając ze mnie zduszony krzyk.

Przez chwilę żadne z nas się nie ruszało. Jedna z dłoni Adama znalazła się na moim biodrze, a potem przesunęła na brzuch, by spocząć na klatce piersiowej. Druga natomiast zatrzymała się tuż nad moim członkiem. Parę sekund później Raven zaczął robić jednocześnie trzy rzeczy: bawić się moim sutkiem, pieścić mój penis i intensywnie poruszać się we mnie. Wiłem się i krzyczałem, a gdy już nie mogłem więcej krzyczeć – jęczałem, próbując dać upust swojej przyjemności, która ciągle narastała we mnie przy wtórze plaśnięć ciała uderzającego o ciało i jak zawsze słodkich dźwięków z ust mojego kochanka. Nagle na karku poczułem ostre ukłucie, które jednak zaraz przerodziło się w kolejne źródło rozkoszy, gdy demon znów zaczął pić moją krew. Fala przyjemności, jaka mnie potem zalała, niemal zbiła mnie z nóg, a moje ochrypłe od wcześniejszych krzyków gardło nagle wypełnił jeszcze jeden krzyk: głośniejszy, dłuższy. Chwilę później Raven również osiągnął orgazm, a pomieszczenie ponownie rozbrzmiało dźwiękami pięknej agonii.

Staliśmy tak przy ścianie przez bardzo długi czas, nie mogąc złapać oddechu ani uspokoić bicia serc, aż wreszcie Adam oderwał się od moich pleców i rozwiązał mi knebel.
Zostało ci jeszcze kilka rat do spłacenia – wymruczał uwalniając mnie z okowów. Moje ręce opadły bezsilnie wzdłuż ciała, a ja oparłem się bokiem o ścianę, przymykając oczy. Raven przytulił się do mnie lekko.
Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin – mruknąłem.


2 komentarze:

  1. Któż by się spodziewał, że Kruczka stać na tak bestialskie czyny! Zastanawiam się czasami, czy wolę go w roli strony dominującej, czy uległej, ale jakoś nie mogę się zdecydować. W każdym razie uwielbiam jak się wydziera. To takie urocze i przerażające jednocześnie!
    Jeśli zaś o Księcia chodzi, cóż, nie każdy ma zadatki na bycie idealnym kamerdynerem, lecz za to trzeba przyznać, że demon z niego obłędny. Osobiście baaardzo doceniam jego starania, nawet jeśli czekolada była za gorąca, a sok po złej stronie. Szkoda, że "wyszło jak zawsze". ^^
    One-shocik oczywiście przyjemny i milutki. Ba, nawet seks z torturami był, mrah. Tak trzymać! I niech Belial szybciej spłaca te raty, bo ja chętnie poczytam! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że Kruczek jeszcze niejeden raz nas zaskoczy. ^^ Ja również mam problem z określeniem, które jego wcielenie mi bardziej odpowiada, dlatego sądzę, że taka mieszanka to najlepsze co może być.
    Ha, jak się przez całe długie życie tylko opier... znaczy, leniuchowało, to ciężko jest się nadawać do jakiejkolwiek pożytecznej pracy. :D
    Dziękuję za miłe słowo, to zawsze bardzo motywuje do dalszego pisania. :)

    OdpowiedzUsuń