Piątek.
Nowy Jork. Środek nocy.
Wkurwiony
i kompletnie pijany wytoczyłem się z klubu, klnąc na czym świat
stoi. Opuściłem imprezę w najlepszym możliwym momencie - właśnie
wtedy, gdy Belial wyciągnął na parkiet jakąś kobietę, obejmując
ją ciasno i bezczelnie przesuwając dłońmi po jej plecach coraz
niżej w dół. Minuta dłużej, a nie wytrzymałbym i zdzielił go w
ten durny pysk.
-
Czemu on nigdy nie potrafi trzymać łap przy sobie?! Wkurwia mnie
to!!! - wrzasnąłem. Kilku przechodniów spojrzało na mnie krzywo,
ale po pijaku rzadko kiedy przejmuję się zarówno opinią innych,
jak i eleganckim doborem słów. Rzuciwszy jeszcze parę dosadnych
epitetów, ruszyłem z miejsca chwiejnym krokiem, z dziwnym
wrażeniem, że chodnik ugina się pod moimi stopami. Nagle wyczułem
za plecami czyjąś obecność. Nie musiałem nawet się odwracać,
by wiedzieć, że to ten niewydarzony idiota, książę od siedmiu
boleści i pieprzony Don Juan w jednym, który wyleciał z klubu, gdy
tylko zauważył, że mnie nie ma. Przyspieszyłem kroku, próbując
iść prosto, ale ilość wypitego alkoholu wciąż dawała o sobie
znać. Zatoczyłem się lekko, niemal upadając na ziemię. Z moich
ust wyrwało się głośne i zdecydowanie niecenzuralne przekleństwo.
-
Hej, Raven, powiesz mi, co się stało? - zawołał lekko poirytowany
Belial, zbliżając się do mnie.
-
Nic się nie stało. Wracaj do klubu, ty niewyżyty seksualnie
popaprańcu - warknąłem. - Już nigdy nie pójdę z tobą na żadną
imprezę.
-
Ale o co ci kurwa...
-
Czekaj, źle powiedziałem. Już nigdy więcej nigdzie z tobą nie
pójdę - wycedziłem i ruszyłem chwiejnie przed siebie, opędzając
się od Beliala jak od natrętnej muchy. - I zamknij w końcu ten
swój durny ryj - dodałem jeszcze, ignorując jego natarczywe
pytania.
Kiedy
tylko znaleźliśmy się w mieszkaniu, bezwładnie osunąłem się na
łóżko. Zaraz potem poczułem, jak Belial siada na mnie okrakiem i
zaczyna rozpinać mi koszulę. Bezczelny typ.
-
Spierdalaj - wybełkotałem, czując, jak litry wypitej wódki
podchodzą mi gwałtownie do gardła.
-
Nie ma mowy, mój rozgniewany kruku. Jesteś taki słodki, kiedy się
złościsz. - Zaśmiał się i pocałował mnie w usta. Szarpnąłem
się i walnąłem go na odlew w twarz.
-
Spierdalaj, dotarło?! - wrzasnąłem. Belial syknął i podniósł
dłoń do zaczerwienionego policzka, ale po krótkiej chwili odzyskał
rezon.
-
Ach, więc dzisiaj chcemy na ostro? - spytał, uśmiechając się w
wyjątkowo wredny sposób.
-
Nie, dzisiaj w ogóle nie chcemy - warknąłem i zamachnąłem się
ponownie, ale demon szybko złapał mnie za nadgarstki, przycisnął
je do pościeli i zbliżył usta do mojego ucha.
-
Myślisz, że ktoś cię pyta o zdanie? - mruknął i ugryzł mnie
mocno w szyję.
Syknąłem,
czując, jak jego ostre kły zagłębiają się w mojej skórze. Nie
dość, że byłem pijany, to jeszcze ten idiota odsączał ze mnie
całą krew... Cudownie. Nie miałem jednak zamiaru pozwolić się
tak traktować. Zebrałem w sobie wszystkie siły, gwałtownie
uniosłem biodra i przywaliłem mu kolanem w krocze. Belial jęknął
głucho i przysiadł na łóżku z bardzo nieszczęśliwą miną.
Wykorzystując chwilową przewagę, rzuciłem się na niego z
impetem. Najpierw biliśmy się w skotłowanej pościeli, po czym
sturlaliśmy się z łóżka i wylądowaliśmy na podłodze, ani na
chwilę nie przerywając walki. Z nas obu to ja byłem tym słabszym,
ale do działania nakręcała mnie wściekła siła mojej furii.
Trwało to dosyć długo, ale ostatecznie to ja przygwoździłem
Beliala do podłogi, śmiejąc się triumfalnie. Obaj ciężko
dyszeliśmy, w dodatku demon miał rozorany cały prawy policzek, mi
zaś ciekła krew z wargi i rany na szyi. Czując na szyi ciepłą
strużkę i przypominając sobie o wydarzeniach minionego wieczoru,
znowu wezbrał we mnie potężny gniew.
-
Nawet nie wiesz, jak mnie dzisiaj wkurwiłeś - syknąłem, patrząc
mu w rozjarzone błękitem ślepia.
-
Ale o co ci w ogóle chodzi? - dopytywał się demon.
-
Masz czelność pytać, skurwysynu?! - wrzasnąłem. - Zaraz dam ci
porządną nauczkę - syknąłem, zdzierając z niego spodnie. Belial
spojrzał na mnie zdziwiony, po czym uśmiechnął się i usłużnie
uniósł biodra, żeby łatwiej mi było go rozebrać. Ta uległość
paradoksalnie jeszcze bardziej mnie rozwścieczyła. Przewróciłem
go gwałtownie na brzuch, żeby nie musieć patrzeć na ten kpiący
uśmieszek i rozjarzone intensywnym błękitem oczy. Rozpiąłem
rozporek, złapałem Beliala z tyłu za włosy i przyciągnąłem do
siebie, po czym wszedłem w niego bez przygotowania, mocno,
brutalnie, ignorując rozdzierający krzyk, który opuścił jego
gardło.
-
Sam się o to prosiłeś - warknąłem i zacząłem się szybko
poruszać, z satysfakcją przyjmując coraz głośniejsze krzyki
demona. A jeśli wnioskować po jego nabrzmiewającej męskości,
którą musnąłem kilka razy palcami, nie były to tylko i wyłącznie
krzyki bólu. Kiedy wyszedłem z niego na chwilę, by zmienić pozycję, Belial błyskawicznie odwrócił się i pchnął mnie na łóżko.
Otworzyłem
usta, żeby go zwyzywać, ale demon szybkim ruchem zbliżył się do
mnie i zapełnił je swoim wzniesionym erekcją penisem.
Zakrztusiłem się i zacząłem szarpać. Belial położył dłoń
na mojej głowie i brutalnie zmusił mnie, żebym zaczął mu obciągać. Tego
już było za wiele. Nie mogąc powstrzymać wściekłości, ugryzłem
go. Demon wrzasnął, po czym szybko wycofał się z moich ust.
-
Teraz to ty mnie wkurwiłeś - warknął. Jednym szarpnięciem zerwał
ze mnie koszulę i spodnie, po czym wszedł we mnie głęboko, bez
zbytniej delikatności, ale i tak był znacznie łagodniejszy niż ja
dla niego przed chwilą.
-
Dlaczego zawsze to robisz? - wydyszał, patrząc mi wściekle w oczy.
Zacisnął palce na mojej męskości. - Dlaczego mi się stawiasz? -
Zaczął szybko poruszać dłonią. - Dlaczego się opierasz?
Zamiast
odpowiedzi z moich ust wyrwał się długi, namiętny jęk. Belial
gwałtownie przyspieszył, wchodząc we mnie coraz głębiej. Obaj
doszliśmy niemal jednocześnie, wypełniając pokój głośnymi
krzykami. Kiedy wszystko się skończyło, demon delikatnie scałował
z mojej twarzy kilka nieposłusznych łez.
-
Jesteś czasem taki niemądry, Adamie - mruknął cicho i obdarzył
mnie kolejnym czułym pocałunkiem, tym razem w usta. – Nie liczy
się nikt inny poza tobą. Rozumiesz? Nikt.
Objąłem
go i przymknąłem oczy, wtulając twarz w zgięcie między jego
szyją a ramieniem, ale demon stanowczym gestem zmusił mnie, bym na
niego spojrzał. Leżeliśmy tak jeszcze długo, patrząc sobie
poważnie w oczy.
Po
jakimś czasie Belial zsunął się ze mnie i zaczął się ubierać.
-
Ach, a więc idziesz sobie? - spytałem, starannie ukrywając
rozczarowanie. Ku mojemu zdziwieniu, demon uśmiechnął się do mnie
szeroko.
-
Bez obaw, niedługo wrócę. Czekaj na mnie. - Puścił mi oczko i
zanim zdążyłem się zorientować, teleportował się. Westchnąłem
cicho, starając się zignorować silne zawroty głowy, po czym
przykryłem się kołdrą i od razu zasnąłem.
Obudził
mnie jakiś szelest. Otworzyłem oczy i rozejrzałem się dookoła,
lekko zdezorientowany. W mojej głowie pulsował tępy, irytujący
ból.
-
Pobudka, śpiący królewiczu! - zawołał wesoło Belial, gramoląc
się na łóżko z jakąś podejrzanie wyglądającą torbą. Nim
zdążyłem zareagować, usiadł na moim podbrzuszu (uch, chyba
zaczęło mu to wchodzić w nawyk) i unieruchomił mi ramiona,
przyciskając je mocno nogami do pościeli.
-
Teraz się nie ruszaj - pouczył mnie i sięgnął do torby.
Wybałuszyłem oczy, gdy zobaczyłem, co z niej wyciągnął.
-
Ty chyba sobie kurwa jaja robisz - warknąłem. Nim zdążyłem
zareagować, Belial przyczepił do mojej głowy... pluszowe kocie
uszy.
-
Wyglądasz słodko - mruknął i pocałował mnie delikatnie w usta.
-
Zdejmij. To. Natychmiast. Z mojej. Głowy - powiedziałem z udawanym
spokojem, dobitnie akcentując każde słowo.
-
To nie wszystko! - zawołał radośnie demon. Zwiększając nacisk na moje
ramiona, wyciągnął z torby ozdobioną łańcuszkiem obrożę i
zapiął mi ją na szyi.
-
Teraz zrób "miau", kotku - zaśmiał się.
-
Chyba cię pojebało - warknąłem.
-
Och, nie brzmiało to jak "miau" - stwierdził Belial ze
smutkiem, poprawiając mi obrożę. - Chyba będę cię musiał
ukarać, nie sądzisz? - Nim zdążyłem odpowiedzieć, demon
pochylił się nade mną i wpił się w moje wargi, przygryzając je
mocno. Sapnąłem cicho, gdy zaraz potem wsunął mi język do ust, pieszcząc nim podniebienie. Nie przerywając pocałunku,
złapał mnie za nadgarstki i zaczął poruszać biodrami, do przodu
i do tyłu, z każdym kolejnym ruchem coraz szybciej. Śliski
materiał jego spodni przesuwał się po mojej nabrzmiewającej
męskości, wywołując we mnie potężną falę pożądania. Kiedy
jęknąłem głośno prosto w usta demona, ten oderwał się ode mnie
i wyprostował, patrząc na mnie z góry z szerokim uśmiechem.
-
Wiesz co, naprawdę ci pasują te uszka - mruknął, nie przestając
poruszać się na moim podbrzuszu. Spojrzałem na niego ze złością.
Zdążyłem już o nich zapomnieć, a ten znowu swoje.
-
Nie jestem twoją kolejną pieprzoną zabawką, idioto - warknąłem,
próbując wyrwać dłonie z jego silnego uścisku.
W
odpowiedzi Belial zaczął delikatnie muskać palcami wnętrza moich
nadgarstków. Zadrżałem lekko, a demon uśmiechnął się jeszcze
szerzej, wiedząc doskonale, że pieszczoty tego miejsca zawsze
sprawiają mi ogromną przyjemność. Pochylił się i zaczął
powoli lizać mój tors, wilgotnym językiem zataczając kręgi wokół
sutków. W końcu dotarł do nich i zaczął je delikatnie ssać,
zerkając na mnie z ukosa.
-
Ściągaj... to... z mojej głowy - wydyszałem, ale przerywane
cichymi jękami polecenie nie zabrzmiało chyba specjalnie
przekonująco. Belial podniósł głowę, wpatrując się zachłannie
w moje zamglone oczy i zaczerwienione policzki.
-
Nie - odpowiedział cicho i zjechał językiem trochę niżej.
Patrzyłem szeroko otwartymi oczami, jak liże mnie po brzuchu, by
nieznośnie długą chwilę później skierować się w stronę mojej
męskości. Zaczął mnie delikatnie pieścić, przesuwając językiem
po całej długości penisa i jąder. Z moich ust wyrwał się długi,
przeciągły jęk, po którym Belial przestał się hamować i wziął
go całego do ust, owijając swoim zwinnym językiem wrażliwe
miejsce pod żołędzią. Obciągając mi, kołysał zmysłowo
biodrami, patrząc mi prosto w oczy. Oszołomiony tymi hipnotycznymi,
podniecającymi ruchami, z głośnym krzykiem doszedłem w jego
ustach. Belial połknął wszystko z wyraźną przyjemnością, po
czym wsunął język pomiędzy moje pośladki. Sapnąłem cicho i
wyprężyłem się, zaciskając rozedrgane palce na pościeli. Kiedy
Belial uznał, że jestem gotowy, przytulił mnie mocno. Wsunąłem
palce w jego splątane włosy i uniosłem lekko biodra,
sygnalizując, czego mi w tej chwili trzeba.
-
Chodź do tatusia, kotku - zamruczał demon i podniósł mnie do
góry. Krzyknąłem głośno i wygiąłem się w tył, gdy gwałtownie
nabił mnie na siebie. Czując ponaglający dotyk jego dłoni,
zacząłem się poruszać, na początku powoli, a później coraz
szybciej, czując, jak męskość mojego kochanka wchodzi we mnie
coraz głębiej. Przymknąłem oczy i zatopiłem się cały w
odczuwaniu rozkoszy. W pewnym momencie demon
złapał mnie za obrożę na szyi i przyciągnął do siebie. Nasze
usta złączyły się w długim, namiętnym pocałunku, a moim ciałem
wstrząsnął potężny orgazm, któremu dałem upust w głośnym
krzyku. Belial doszedł po chwili, wypełniając mnie swoim
gorącym nasieniem. Obaj opadliśmy zdyszani na łóżko, patrząc na
siebie zamglonymi oczami. Kiedy mogłem już w końcu złapać
oddech, przysunąłem się bliżej do mojego kochanka i ugryzłem go
delikatnie w ucho.
-
Miau - powiedziałem cichutko i uśmiechnąłem się. W oczach
wyraźnie uradowanego Beliala zapaliło się kilka błękitnych
iskierek. Przyciągnął mnie gwałtownie do siebie, bawiąc się
przyczepionymi do mojej głowy kocimi uszkami.
Tej
nocy jeszcze bardzo długo nie było mi dane zasnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz