Witajcie na blogu poświęconym relacji dwóch demonów: Beliala Arymana oraz Adama "Ravena" Veneux de Bris. Genezę tego opowiadania znajdziecie w linkach na dole, a tymczasem – zapraszamy na yaoi!

niedziela, 5 sierpnia 2012

Rozdział III


Raven
Ocierając się o mnie zmysłowo, Belial w pełni pozwolił mi odczuć, jak bardzo jest podniecony. Wyraźnie czułem jego potężną erekcję przez ciasno napięty materiał skórzanych spodni. Jest duży, pomyślałem, rozpaczliwie usiłując zebrać myśli, ale poczynania demona skutecznie rozpraszały moją uwagę. Jest naprawdę duży.

Jednocześnie jego ręka przesunęła się z mojego krocza w górę, sięgając do guzików koszuli. Powoli rozpinał jeden za drugim, lekko gryząc mnie w kark. Zdziwił mnie jego brak pośpiechu, który wcześniej tak ochoczo okazywał. Nie dążył do prostego i szybkiego zaspokojenia żądzy, lecz rozkoszował się każdą chwilą wspólnej namiętności, każdym bez wyjątku jękiem i westchnieniem. Jego ciało wręcz płonęło pożądaniem, ale z jakiegoś powodu odkładał w czasie moment spełnienia. Przycisnąłem policzek do zimnej ściany, wzdychając cicho i biernie poddając się jego zabiegom. Belial musiał zauważyć, że jestem nieco rozkojarzony, bo jednym, zdecydowanym ruchem zerwał z moich ramion rozpiętą koszulę, po czym naparł na mnie jeszcze silniej, wsuwając palce wolnej ręki do moich ust. Zacząłem je namiętnie ssać, jednocześnie czując, jak ocierający się o moje pośladki penis demona staje się coraz większy. Czy to w ogóle możliwe?

Po chwili poczułem, jak Belial wysuwa palce z moich ust. Bez zbędnych ceregieli złapał mnie wpół i obaj upadliśmy na podłogę. Tym razem to ja byłem na górze, ale i tak wiadomo było, kto tutaj jest stroną dominującą. Zanim zdążyłem zaprotestować, demon błyskawicznie zsunął ze mnie spodnie. Wygiąłem plecy w łuk i krzyknąłem głośno, czując, jak wsuwa we mnie śliskie od śliny palce. Zaczął nimi poruszać, powoli zwiększając tempo. Zapominając o wszystkich swoich obawach i zahamowaniach, zacząłem głośno jęczeć, bez słów prosząc o więcej, jeszcze więcej...

Demon przez chwilę patrzył na mnie uważnie, napawając się widokiem moich zaczerwienionych policzków i zamglonych rozkoszą oczu. Uśmiechając się perwersyjnie, zanurzył palce w moich włosach i ponaglającym gestem zmusił mnie, bym zsunął z jego bioder skórzane spodnie. Zrobiłem to natychmiast, patrząc z zachwytem na drgające pod jego skórą cudownie wyrzeźbione mięśnie. Skoro już mówimy o zachwycie... Moim oczom ukazał się ogromny, wzniesiony erekcją członek. Bez chwili namysłu wziąłem go do ust i zacząłem ssać.

Belial
Na chwilę czy dwie utraciłem możliwość oddychania, ale kiedy tylko moje płuca ponownie napełniły się powietrzem, zajęczałem przeciągle. Moja klatka piersiowa zaczęła wznosić się i opadać w niesamowitym tempie, a w oczach Ravena dostrzegłem cień satysfakcji. Zadziwiające. Myślałem, że będzie się bronił, wyzywał mnie – spodziewałem się wszystkiego, tylko nie tego. Z wprawą, o jaką nie śmiałbym go posądzać, doprowadzał mnie do czystego szaleństwa. Jego ciepły, miękki język tańczył na mojej główce, obejmowanej przez jego wilgotne usta i chłodne dłonie. Ten kontrast między naszymi temperaturami był rozkoszny, cudownie mnie ochłodzał, jednocześnie wzmagając intensywność wrażeń, ale, na Lucyfera! Długo tak nie wytrzymam, a przecież miałem jeszcze inne plany na tę noc!

Sapnąłem, gdy zassał to wrażliwe miejsce tuż pod żołądzią. Moje oczy zaczęły roztaczać błękitną poświatę w odpowiedzi na śmielsze pieszczoty Ravena, który teraz przesuwał obiema dłońmi w górę i dół mojego penisa. Wplotłem swoje palce w jego włosy, próbując go powstrzymać przed nadmiernym pośpiechem, ale on zdawał się być dumnym z władzy, jaką nade mną posiadł. Lekko mnie ugryzł, a ja syknąłem, bynajmniej nie z bólu. Dostrzegłem nieme pytanie w jego oczach i pomyślałem sugestywnie – gdyż na odpowiedź ustną nie byłem w stanie się teraz zdobyć – To było cholernie przyjem... - ale nie zdążyłem dokończyć, bo zaraz przygryzł mnie ponownie. I okazało się to być krokiem, który przeniósł mnie przez tę cienką granicę: zalała mnie gorąca fala ekstazy, którą wykrzyczałem imieniem Ravena.

Wszystkie moje mięśnie się naprężyły, a z mojego gardła nieprzerwanym strumieniem wydobywały się głośne jęki. Po chwili ogarnęło mnie rozleniwienie i lekko otępiały spojrzałem w dół. Na twarzy Adama malowały się ambiwalentne uczucia. Wydaje mi się, że był zmieszany tym, że to wszystko połknął. Zerwałem się więc i pocałowałem go. Głęboko, zmysłowo, bardzo dokładnie go eksplorując. Czułem swój słony smak na jego języku. Z pasją oddawał mój pocałunek, a ja zacząłem ugniatać jedną dłonią jego pośladki, drugą zaś masować jego jądra. Wyrwało mu się westchnienie, po którym poczułem, że znów zaczyna mi stawać. Oderwałem się od niego na chwilę, by rozejrzeć się za jakimś wygodniejszym miejscem i mój wzrok padł na małą wiktoriańską sofę w rogu korytarza.

Uśmiechnąłem się szelmowsko do zdezorientowanego demona i skoczyłem na równe nogi, brutalnie ciągnąc go za sobą. Usiadłem na kanapie i szybko posadziłem sobie Ravena na kolanach. Natychmiast odwrócił się do mnie, a jego mina wyrażała tak bezbrzeżne zdumienie, że aż musiałem się roześmiać. Przyciągnąłem go do siebie za włosy i wymruczałem: - Nie myśl, że tak łatwo mi się wywiniesz, ptaszyno – i polizałem go, od szyi aż po same ucho, a on zadrżał. Był tak niesamowicie pociągający! I całkowicie mój. Zamarłem na moment. Naprawdę tak o nim myślę? Potrząsnąłem głową. Później się nad tym zastanowię. Teraz mam co innego do roboty. Oblizałem wnętrze prawej dłoni i chwyciłem nią imponujący członek Ravena, liżąc w tym samym czasie linię kręgosłupa mojego demona. Palce lewej dłoni ponownie wsunąłem do ust Adama, a on ochoczo je zassał. Po chwili zabrałem rękę z jego ust i zacząłem go przygotowywać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz