Raven
Ocierając się o mnie zmysłowo,
Belial w pełni pozwolił mi odczuć, jak bardzo jest podniecony.
Wyraźnie czułem jego potężną erekcję przez ciasno napięty
materiał skórzanych spodni. Jest duży, pomyślałem,
rozpaczliwie usiłując zebrać myśli, ale poczynania demona
skutecznie rozpraszały moją uwagę. Jest naprawdę duży.
Jednocześnie jego ręka przesunęła
się z mojego krocza w górę, sięgając do guzików koszuli. Powoli
rozpinał jeden za drugim, lekko gryząc mnie w kark. Zdziwił mnie
jego brak pośpiechu, który wcześniej tak ochoczo okazywał. Nie
dążył do prostego i szybkiego zaspokojenia żądzy, lecz
rozkoszował się każdą chwilą wspólnej namiętności, każdym
bez wyjątku jękiem i westchnieniem. Jego ciało wręcz płonęło
pożądaniem, ale z jakiegoś powodu odkładał w czasie moment
spełnienia. Przycisnąłem policzek do zimnej ściany, wzdychając
cicho i biernie poddając się jego zabiegom. Belial musiał
zauważyć, że jestem nieco rozkojarzony, bo jednym, zdecydowanym
ruchem zerwał z moich ramion rozpiętą koszulę, po czym naparł na
mnie jeszcze silniej, wsuwając palce wolnej ręki do moich ust.
Zacząłem je namiętnie ssać, jednocześnie czując, jak ocierający
się o moje pośladki penis demona staje się coraz większy. Czy
to w ogóle możliwe?
Po chwili poczułem, jak Belial
wysuwa palce z moich ust. Bez zbędnych ceregieli złapał mnie wpół
i obaj upadliśmy na podłogę. Tym razem to ja byłem na górze, ale
i tak wiadomo było, kto tutaj jest stroną dominującą. Zanim
zdążyłem zaprotestować, demon błyskawicznie zsunął ze mnie
spodnie. Wygiąłem plecy w łuk i krzyknąłem głośno, czując,
jak wsuwa we mnie śliskie od śliny palce. Zaczął nimi poruszać,
powoli zwiększając tempo. Zapominając o wszystkich swoich obawach
i zahamowaniach, zacząłem głośno jęczeć, bez słów prosząc o
więcej, jeszcze więcej...
Demon przez chwilę patrzył na mnie
uważnie, napawając się widokiem moich zaczerwienionych policzków
i zamglonych rozkoszą oczu. Uśmiechając się perwersyjnie,
zanurzył palce w moich włosach i ponaglającym gestem zmusił mnie,
bym zsunął z jego bioder skórzane spodnie. Zrobiłem to
natychmiast, patrząc z zachwytem na drgające pod jego skórą
cudownie wyrzeźbione mięśnie. Skoro już mówimy o zachwycie...
Moim oczom ukazał się ogromny, wzniesiony erekcją członek. Bez
chwili namysłu wziąłem go do ust i zacząłem ssać.
Belial
Na chwilę czy dwie utraciłem
możliwość oddychania, ale kiedy tylko moje płuca ponownie
napełniły się powietrzem, zajęczałem przeciągle. Moja klatka
piersiowa zaczęła wznosić się i opadać w niesamowitym tempie, a
w oczach Ravena dostrzegłem cień satysfakcji. Zadziwiające.
Myślałem, że będzie się bronił, wyzywał mnie – spodziewałem
się wszystkiego, tylko nie tego. Z wprawą, o jaką nie
śmiałbym go posądzać, doprowadzał mnie do czystego szaleństwa.
Jego ciepły, miękki język tańczył na mojej główce, obejmowanej
przez jego wilgotne usta i chłodne dłonie. Ten kontrast między
naszymi temperaturami był rozkoszny, cudownie mnie ochłodzał,
jednocześnie wzmagając intensywność wrażeń, ale, na Lucyfera!
Długo tak nie wytrzymam, a przecież miałem jeszcze inne plany na
tę noc!
Sapnąłem, gdy zassał to wrażliwe
miejsce tuż pod żołądzią. Moje oczy zaczęły roztaczać
błękitną poświatę w odpowiedzi na śmielsze pieszczoty Ravena,
który teraz przesuwał obiema dłońmi w górę i dół mojego
penisa. Wplotłem swoje palce w jego włosy, próbując go
powstrzymać przed nadmiernym pośpiechem, ale on zdawał się być
dumnym z władzy, jaką nade mną posiadł. Lekko mnie ugryzł, a ja
syknąłem, bynajmniej nie z bólu. Dostrzegłem nieme pytanie w jego
oczach i pomyślałem sugestywnie – gdyż na odpowiedź ustną nie
byłem w stanie się teraz zdobyć – To było cholernie
przyjem... - ale nie zdążyłem dokończyć, bo zaraz przygryzł
mnie ponownie. I okazało się to być krokiem, który przeniósł
mnie przez tę cienką granicę: zalała mnie gorąca fala ekstazy,
którą wykrzyczałem imieniem Ravena.
Wszystkie moje mięśnie się
naprężyły, a z mojego gardła nieprzerwanym strumieniem wydobywały
się głośne jęki. Po chwili ogarnęło mnie rozleniwienie i lekko
otępiały spojrzałem w dół. Na twarzy Adama malowały się
ambiwalentne uczucia. Wydaje mi się, że był zmieszany tym, że to
wszystko połknął. Zerwałem się więc i pocałowałem go.
Głęboko, zmysłowo, bardzo dokładnie go eksplorując. Czułem swój
słony smak na jego języku. Z pasją oddawał mój pocałunek, a ja
zacząłem ugniatać jedną dłonią jego pośladki, drugą zaś
masować jego jądra. Wyrwało mu się westchnienie, po którym
poczułem, że znów zaczyna mi stawać. Oderwałem się od niego na
chwilę, by rozejrzeć się za jakimś wygodniejszym miejscem i mój
wzrok padł na małą wiktoriańską sofę w rogu korytarza.
Uśmiechnąłem się szelmowsko do
zdezorientowanego demona i skoczyłem na równe nogi, brutalnie
ciągnąc go za sobą. Usiadłem na kanapie i szybko posadziłem
sobie Ravena na kolanach. Natychmiast odwrócił się do mnie, a jego
mina wyrażała tak bezbrzeżne zdumienie, że aż musiałem się
roześmiać. Przyciągnąłem go do siebie za włosy i wymruczałem:
- Nie myśl, że tak łatwo mi się wywiniesz, ptaszyno – i
polizałem go, od szyi aż po same ucho, a on zadrżał. Był tak
niesamowicie pociągający! I całkowicie mój. Zamarłem na
moment. Naprawdę tak o nim myślę? Potrząsnąłem głową. Później
się nad tym zastanowię. Teraz mam co innego do roboty. Oblizałem
wnętrze prawej dłoni i chwyciłem nią imponujący członek Ravena,
liżąc w tym samym czasie linię kręgosłupa mojego demona. Palce
lewej dłoni ponownie wsunąłem do ust Adama, a on ochoczo je
zassał. Po chwili zabrałem rękę z jego ust i zacząłem go
przygotowywać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz